Zimą też można się opalić

Większość z nas sądzi, że opalanie możliwe jest tylko w miesiącach wiosennych i letnich z uwagi na pogodne niebo i gorące powietrze, ale tak naprawdę opalają nas promienie ultrafioletowe, a nie temperatura.

Kąpiel słoneczna jest więc możliwa nie tylko między majem a sierpniem, lecz również przez kilka kolejnych miesięcy. Najważniejsza jest oczywiście wysokość Słońca nad horyzontem. Im jest ona niższa, tym słabsze jest promieniowanie UV.

Miesiącem w którym możemy się zacząć opalać jest kwiecień, wówczas do powierzchni ziemi w Polsce dociera w pogodny dzień tyle samo promieni UV co w sierpniu. Najszybciej opalimy się zaś w czerwcu, kiedy Słońce znajduje się najwyżej nad horyzontem. W maju i w lipcu proces ten będzie przebiegać wolniej, a w kwietniu i w sierpniu osiągnięcie takich efektów jak w czerwcu zabierze nam jeszcze więcej czasu.

Mylą się ci, którzy uważają, że nie można się opalić w zimie. Ujemna temperatura nie ma nic do rzeczy. W lutym czy w marcu, mimo iż Słońce znajduje się nisko, to jednak wyżej niż w grudniu.

Dlatego, aby osiągnąć taką opaleniznę jak w lecie musimy spędzać na Słońcu kilka godzin dziennie, lecz w ciągu kilku dni z pewnością zauważalnie się zarumienimy, pomimo niskiej temperatury.

O tym, jak silne potrafi być promieniowanie UV zimą dobrze wiedzą turyści wybierający się w góry. Powierzchnia śniegu działa niczym lutro, które odbija promienie słoneczne wnikające w naszą skórę. Dłuższa ekspozycja podczas wycieczek lub na stoku narciarskim, bez zastosowania kremu z filtrem, może się skończyć oparzeniami słonecznymi.